środa, 30 maja 2012

jest już jutro

Tak dawno mnie tu nie było, że nie ogarniam nowego panelu, nie wiem co do czego, z czym, jak i po co.


po raz
zrezygnowałam z mojego najgorszego uzależnienia, w imię użalania się w sposób publiczny pod pseudonimem b-s.

po dwa
za 10 minut jest kolejna środa. cyklicznie nie mam ochoty na szkołę. myśl o niej przyprawia mnie o drgawki, torsje i wiele innych. nie wiem czy to przez wos, na którym pamiętnego dnia pękła mi piękna żyłka gdzieś w okolicy śródręcza czy może przez dwie chemie i kolejną życiową porażkę, która mnie niebawem czeka.

po trzy
"jestem twoim teraz, za chwilę i potem"
gówno prawda, och jeny, jak to jest? pasuje jak ulał tekst o rozumieniu świata tudzież o jego braku. nadeszła jedna z tych chwil, w których mam ochotę zapaść się pod ziemię. to skrajna dolina sinusoidy, zapewne dzięki/przez chemi(ę)i.

po cztery
"bo życie jest jak chemia"
zaczynam kolejny już raz pisać to samo, staje się nudna, monotonna, wypalona, wyżuta z kreatywności. tak naprawdę chciałam skupić się na punkcie nr trzy jednak zabrakło mi argumentów na poparcie mojej bolesnej tezy. na facebooku tylko abiturienci i gimnazjaliści, gg świeci pustkami, a ja myślę o tym, czego się jeszcze nie nauczyłam i czego nie zdążę zrobić do jutra. właściwie to do dziś, bo wybiła już północ.

po pięć
nic nie jest tak, jak to sobie zaplanowałam, ułożyłam skrzętnie w głowie, krok po kroku, sekunda po sekundzie mojego życia. chwile mijają, życie ucieka, a ja się ewidentnie cofam.

po sześć
nie dorosłam do swych lat, definitywnie.

po siedem
coś tam było odnośnie siódemki, a tymczasem :