sobota, 18 sierpnia 2012

pe



pe jak Poznań
pe jak Praga
pe jak Pata
pe jak Paryż
no i
pe jak Pawełek

Wszystko co kocham, co mnie w jakiś sposób pociąga i kręci zawiera się w pe. A tak w ogóle to szalenie ewoluuję. Trzy lata temu dałabym się pokroić za Poznań, rok temu za Paryż, a teraz za Pragę : p
Niby moje sinusoidy emocjonalne stają się coraz bardziej okiełznane, jednak koniec wakacji przybija mnie na tyle, że nie chce mi się być miłą. To z kolei  powoduje ciągłe frustracje, wybuchy złości i wyżywanie się na pe. Potem jest mi przykro, źle, płaczę etc.
Od jakiegoś czasu moje życie to Ewa, rozmowy o Eryku, imprezach, włosach, ciuchach, kasie, władzy, o nas, o was, ogółem o wszystkim. W przerwach mam czas na ciągłe zapętlanie Wizji Lokalnej Suwałki, porównywanie jej z innymi wizjami oraz utwierdzanie się w przekonaniu, że nasza jest lepsza, bo jest. A dlaczego? Bo wiadomo  : ).  Moje życie to również ciągła zagadka, czy zadzwonisz, bo nie masz czasu, bo air maxy (czyt. "czyli Diana nie ma szans" by Ewa) bo zupa kurwa za słona. Nie znoszę rywalizacji, bo mam wewnętrzną potrzebę odnoszenia sukcesów, a nie robienia z siebie frajerki, której znowu w życiu coś nie wyszło.
Kiedy to piszę Ty robisz skilla w wymarzonym przeze mnie zawodzie ( *.*), a ja jestem o chwilę przed dokonaniem czegoś szalonego specjalnie dla Ciebie. Kiedy wrócisz do domu i to przeczytasz, mam nadzieję, że plan będzie wykonany  ze skutkiem megaaaaaaaa pozytywnym. Cały dzień o Tobie myślę i nie mogę dopełnić mojego zadania, bo jestem Tobą rozbita.
Dochodzę do wniosku, że wszystkie kobiety są takie same. Widzę to po Ewie, no i po sobie.
Mam nadzieję, że za rok spełnię marzenie trzech pe. Trzymajcie kciuki : )


Brak komentarzy: